Pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji
Opis projektu
Pomóż, by mogli żyć na nowo!
Kataklizm zastał ich śpiących w swoich łóżeczkach, nie zdążyli się bać ani wołać o pomoc. Rumor walących się ścian, zapach pyłu i potworna ciemność wybudziły ich ze snu. Nie wiedziały, co się dzieje. Potem był krzyk, strach, potworne zimno. Dzieci z miejscowości Hatay i Kahranmaraş musiały opuścić swoje domy, które były ich bezpiecznym schronieniem, nie zabrały ze sobą nic, musiały być ewakuowane jak najszybciej w obawie przed wstrząsami wtórnymi.
W wyniku trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii obecnie życie straciło ponad 30 tys. osób. WHO szacuje, że skutki kataklizmu mogą dotknąć nawet 23 mln osób, a turecka organizacja zarządzająca klęskami żywiołowymi poinformowała, że z najbardziej zniszczonych terenów ewakuowano już 93 tys. osób.
Ayşe ma 3 latka, wtula się w ramiona Elif, bo ona jest „abla” (tur. starsza siostra), na pewno ją ochroni i pocieszy. Ten pamiętny ranek wraz z opiekunami spędziły na parkingu, koczując i marznąc, bojąc się o swoich najbliższych, przyjaciół i znajomych. Sara nie zdążyła założyć kapci, marzły jej nóżki i rączki, a to czekanie nie było „na chwilę”, bo już nie było do czego wrócić… Potem musiały wyruszyć w daleką, nieznaną im drogę.
Şifanur ma 7 lat, jest niepełnosprawna od urodzenia, cierpi na porażenie mózgowe, ciężką epilepsję, jest karmiona przez PEG-a, nie chodzi, ani nie siedzi. Wraz ze swoim siostrami i rodzicami mieszkała w miejscowości Kahranmaraş. 6 lutego o godzinie 4.17 rano całą pięcioosobową rodzinę wybudziło silne tąpnięcie i potworne wstrząsy targające budynkiem. Rodzina mieszkała na 2 piętrze, drzwi wejściowe do budynku zatrzasnęły się, a cały blok przechylił zupełnie, zamieniając się w pułapkę. Chcieli uciekać drogą przez balkon, z którego zeskoczył tata. Jednak mama była ranna w głowę, bała się też ryzykować ze względu na małą Şifanur. W ostatniej chwili udało im się opuścić blok zniszczoną klatką schodową, kiedy drzwi zewnętrzne zostały odblokowane. Nie zabrali ze sobą niczego ani sprzętu medycznego, ani leków, ani specjalnego jedzenia do karmienia najmłodszej siostry. Na zewnątrz było potwornie zimno i lał deszcz. Byli boso, w cienkich piżamach. Przez kolejne 2 dni koczowali w parku. Potem udali się do sąsiedniego domu, w którym w jednym pokoju przebywało już ponad 20 osób. Tam spędzili kolejne 3 dni. Najgorsze było jednak to, że nie mieli sprzętu potrzebnego do życia, ani specjalnego jedzenia dla Şifanur, która dwukrotnie przeszła tam zapaść. Szukali ratunku w pobliskim szpitalu, ale nie było dla nich miejsca. Lekarze ratowali rannych w trzęsieniu ziemi. Był tłum i chaos, wszędzie umierali ludzie. W końcu udało im się znaleźć tymczasowe schronienie w Stambule. Jednak bez specjalistycznego sprzętu, łóżka i leków życie Şifanur jest dalej w niebezpieczeństwie.
Całą historię znamy z dramatycznej opowieści Damlanur – 16-letniej siostry Şifanur:
Tłumaczenie słów Damlanur (j. polski)
Teraz jeszcze wciąż trwa dramatyczna walka o ludzkie życia, wkrótce rozpocznie się walka o przetrwanie i próba odbudowania starego świata. Nie uda nam się pomóc wszystkim potrzebującym, ale widząc tę tragedię, nie możemy stać z boku, musimy się włączyć! Chcemy, żeby nasza pomoc trafiła w konkretne miejsce. Nawiązaliśmy kontakt z Panią Zeyneb Memişoğlu Şener z organizacji Umutevi Istanbul Derneği (Dom Nadziei) ze Stambułu. To pod ich skrzydła trafiły i wciąż trafiają sieroty z regionu objętego klęską trzęsienia ziemi (Hatay, Kahranmaraş). Przybywają tu dzieci z domów dziecka, ale także te, które właśnie stały się sierotami, samotne matki z dziećmi oraz rodziny, które straciły dach na głową. Aktualnie pod ich opieką jest ok. 300 osób, a każdego dnia przybywa ich więcej i więcej. Tak naprawdę potrzebują wszystkiego, począwszy od tymczasowego domu, ubrań, leków, a skończywszy na opiece lekarskiej i długotrwałej terapii psychologicznej. Stowarzyszenie organizuje pomoc rzeczową na miejscu, do tego jednak potrzebne są środki finansowe. Chcemy zebrać 100 tys. zł na: zapewnienie tymczasowego schronienia, zaopatrzenie medyczne, pomoc psychologiczną, stworzenie warunków do dalszej edukacji.
Dzięki nawiązanej współpracy z Domem Nadziei mamy pewność, że nasza wspólna pomoc trafi dokładnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, do dzieci, które straciły rodziców, przyjaciół, domy, szkołę, całe swoje dotychczasowe życie.
Pokażmy tureckim dzieciom, że choć tak daleko, są nam tak bliskie, a ich los nie jest nam obojętny!