Glejak chce odebrać Zuzi życie!
Wpłaty: 1
Każdą darowiznę przekazujemy w 100% na leczenie podopiecznego
Z Zuzią zawsze było „coś nie tak”. Zaczęło się od tego, że jako małe dziecko przy każdym uderzeniu w głowę traciła przytomność. Trafiła pod opiekę neurologa, jednak on twierdził, że może to być po prostu nadwrażliwość układu nerwowego. Nie umiem tego opisać, jednak nigdy nie byłam o nią spokojna, choć w najgorszych myślach nie spodziewałam się takiej „bomby”. Do tego tykającej w najbardziej niebezpiecznym miejscu – głowie, a konkretnie w pniu mózgu.
Nie ma gorszej wiadomości niż ta, że twoje dziecko umiera
I że „w sumie to niewiele da się z tym zrobić”, cytując lekarzy. Jak to możliwe, że w głowie tak zdolnej dziewczynki zupełnie niepostrzeżenie rozwijał się rak? Od ponad roku szukam sposobu na pokonanie nowotworu, którego umiejscowienie nie pozwala na operację. Guz wciąż się powiększa, rozlewa się na kolejne obszary mózgu. Dziś jeszcze pozwala mojej Zuzi normalnie funkcjonować, ale wiem, że jutro może się to diametralnie zmienić – w każdej chwili mogą pojawić się zaburzenia słuchu, mowy, widzenia, czy niedowład całego ciała.
Po ostatnim rezonansie, który wykazał, że jest to glejak mózgu, płakałam przez trzy dni. A potem podniosłam się i postanowiłam, że nie dam temu potworowi zabrać mi dziecka!
Z pomocą wielu cudownych ludzi oraz lekarzy dowiedziałam się o skutecznym leczeniu złośliwych i nieoperacyjnych guzów – terapii protonami. Polega ona na napromieniowaniu guza protonami, które niszczą DNA komórek nowotworowych, przez co też nie mogą się one dalej dzielić. I co ważne – pozwala oszczędzić zdrowe tkanki, mimo wysokiego promieniowania. Tradycyjna radioterapia spowodowałaby uszkodzenia mózgu. Podobno zdrowia kupić się nie da, a jednak życie Zuzi wyceniono na ponad 200 tys. zł. Obecnie czekamy na odpowiedź od dwóch klinik – niemieckiej w Essen oraz czeskiej w Pradze, kiedy Zuzia może rozpocząć terapię.
Wiele obcych osób niesamowicie nas wspiera
Zuzia przepięknie śpiewa, gra na instrumentach, jest dobrą uczennicą, lubianą przez swoich rówieśników. Cała szkoła zaangażowała się w pomoc córce, każdy robi co może, by nas wesprzeć. Ogromnie to doceniam, bowiem mój starszy syn choruje na epilepsję, muszę być ciągle przy nim, do tego jestem samotną matką, bez tych wszystkich ludzi wokół nas bym sobie kompletnie nie poradziła! Nie mogę wyjść na ulicę z puszką, nie mogę wziąć kredytu, brakuje mi doby, by ogarnąć dwójkę chorych dzieci i jeszcze zarobić parę groszy na nasze utrzymanie. Nie wiem, jak się prosi obcych ludzi o pieniądze, ale wiem, że to jest nasza ostatnia deska ratunku. Błagam, pomóżcie mojej Zuzi, by dalej mogła spełniać swoje muzyczne marzenia!
Jola, mama Zuzi
Opinie
Na razie nie ma słów wsparcia.