Operacje ratujące życie
Wpłaty: 1
Każdą darowiznę przekazujemy w 100% na leczenie podopiecznego
Alicja jest cudem. To, że jest na świecie, że żyje, że uśmiecha się do swoich rodziców to cud. Dlatego mówią o niej, że jest z Krainy Czarów. W swoim krótkim, 4-miesięcznym życiu udowodniła kilka razy, że nigdy nie ma zamiaru się poddawać.
Maja i Michał, rodzice Ali, wiele lat starali się o dziecko. Gdy okazało się, że zostaną rodzicami, przewartościowali wszystko – szczęście, które ich spotkało wypełniło im całe życie. Niestety ich radość w sposób okrutny przemieniła się w ból i strach – w 24. tygodniu ciąży USG wykazało brak prawej komory serca… HRHS, czyli jedna z najcięższych wad wrodzonych (dokładnie atrezja zastawki trójdzielnej, SV, DOLV oraz niedomykalność lewej zastawki przedsionkowo-komorowej). Od razu usłyszeli od lekarzy słowa, które raniły najbardziej: „nie wiadomo, czy dziecko przeżyje”, „nawet jak przeżyje, to na operacje musi pojechać do Łodzi i tego też może nie przeżyć”, „dziecko będzie musiało przejść co najmniej trzy bardzo ciężkie i ryzykowne operacje”, „życie dziecka z wadą serca to jak ciągłe życie na bombie”. A oni mieli w głowie tylko jedno – to, że Ala się poczęła to cud, więc o ten cud trzeba zawalczyć!
Decyzja o urodzeniu Alicji w Klinice Uniwersyteckiej w Niemczech była jedną z najlepszych decyzji, jaką mogli podjąć rodzice. Tam, pod czujnym okiem wybitnego kardiochirurga prof. E. Malca, dziewczynka w 14. dobie przeszła pierwszą z 3 operacji ratujących życie. Bez żadnych komplikacji, bez żadnych późniejszych powikłań, cudownie dochodziła do siebie i dawała radość przepełnionym miłością rodzicom.
Koszty pierwszej operacji, porodu i pobytu w szpitalu były ogromne. Rodzice nie byli w stanie udźwignąć tego sami, zwrócili się więc o pomoc do ludzi. Pisali: “Dla świata nasze dziecko jest jednym z wielu, a dla nas jest całym światem. Za sto lat nikt nie będzie pamiętał, ile miałeś pieniędzy, jakim jeździłeś samochodem ani jak piękny był Twój dom, ale za sto lat świat może się okazać lepszym miejscem, dlatego, że zmieniłeś los choć jednego dziecka”. Na szczęście wielu wspaniałych ludzi nie pozostało obojętnych na ten apel.
Teraz Alę czeka druga operacja, którą musi przejść, jak będzie miała 6 miesięcy (kolejną, jak będzie miała ok. 2 lat). Rodzice, nie chcąc już prosić ludzi o pieniądze, postanowili zoperować córeczkę w Polsce. “Lekarze powiedzieli nam, że druga operacja może zostać przeprowadzona dopiero za ok. 12 miesięcy, bo teraz nie ma terminów, bo są kolejki oczekujących (ok. 200 dzieci). Specjaliści są bezradni, a cierpią dzieci! W pierwszej kolejności operowane są te, które już nie mogą czekać, no chyba, że swojej kolejki nie doczekają i zwolnią miejsce... okrutne, ale prawdziwe. Kazali nam przyjechać, jak dziecko będzie sinieć! Jak będzie sinieć, to będzie oznaczało, że dla niej jest już za późno, że jej jedyna komora jaką ma, jest już na tyle obciążona, że nie jest w stanie pracować i nie będzie można jej operować!”
Serce Ali jest zabezpieczone do września bandingiem na tętnicy płucnej, dłużej nie wytrzyma. Teraz dziewczynka ma siłę walczyć, więc nie możemy czekać na jeszcze jeden cud, tylko musimy zrobić wszystko, aby do tej operacji doszło już we wrześniu. Jak mówi mama Alicji: “Nie potrafimy siedzieć bezczynnie z myślą, że nie ratujemy własnego dziecka, skoro jest taka możliwość! Dlatego podjęliśmy decyzję o wyjeździe do naszego cudotwórcy profesora Malca. Miłością nie zapłacimy za operację, wylanymi łzami też nie, dlatego ogromnie prosimy o pomoc”.
Termin operacji został wyznaczony na 18 września br. Koszt operacji w Klinice w Münster (Niemcy) to 37 500 EURO (ok. 160 000 PLN). Każdy z nas ma teraz niepowtarzalną okazję do tego, aby tę cudowną istotkę uratować przed najgorszym. Jesteśmy pewni, iż Alicja kolejny raz udowodni, że jej życie to ogromny dar. A my wszyscy damy kolejny dowód na to, że kiedy chodzi o ŻYCIE, to potrafimy cudownie pomagać. Bo pomaganie nie boli… ono uzależnia.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.