Serce Noela przestaje bić. Uratuj go!
Wpłaty: 1
Każdą darowiznę przekazujemy w 100% na leczenie podopiecznego
Przez 9 miesięcy ciąży byliśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie, nic nas tak nie cieszyło, jak każde USG i słowa lekarza, że wszystko jest w porządku. Wracając do domu uśmiechaliśmy się do ludzi – tego szczęścia nie da się opisać słowami! W końcu przyszedł ten dzień. 30.09.2016 Noel przyszedł na świat. Nasza radość nie trwała jednak długo. 24 godziny po porodzie zauważyliśmy, że synek nie ma siły płakać, jego usta i paznokcie zrobiły się sine.
Myśleliśmy, że lekarze się pomylili
Po zgłoszeniu naszych obaw, pielęgniarki zabrały Noela na serię badań. Lekarze stwierdzili szmery w sercu, co powiązali początkowo z zapaleniem płuc. Nie byli w stanie jednak potwierdzić na 100% diagnozy i Noel musiał zostać przewieziony do innego szpitala. Nie wierzyliśmy, że nasz synek może być poważnie chory, przecież cała ciąża przebiegała prawidłowo. Cały czas byliśmy przekonani, że to jakaś pomyłka. Kiedy jednak zabrali nasze dziecko w inkubatorze, serca rozpadły nam się na kawałki. Dopiero co się urodził, nawet nie zdążyliśmy go jeszcze przytulić, a teraz mogliśmy go stracić…
Po wykonaniu szeregu badań u Noela stwierdzono rzadką wadę serca: atrezję płucną z ubytkiem przegrody międzykomorowej i naczynia typu MAPCA (przetoki naczyniowe). Modliliśmy się, żeby nasze dziecko przeżyło… Po kilku tygodniach lekarze zadecydowali, że Noel może wrócić z nami do domu i tam czekać na operację, która była konieczna. Mimo rzadkiej i złożonej wady serca uznali, że się jej podejmą.
Synek przeszedł dwie operacje, w tym jedną ratującą życie
26.03.2017 r. odbyła się pierwsza operacja, trwała ponad 8 godzin. Po 4 tygodniach mogliśmy znowu wrócić do domu. Jednak widzieliśmy, że coś jest nie tak – Noel stracił apetyt, zaczął tracić na wadze, zrobił się apatyczny, nie uśmiechał się jak dawniej. Podczas kontroli w szpitalu okazało się, że ma wielkiego tętniaka zlokalizowanego w sercu, który zagraża jego życiu i w każdej chwili może pęknąć. Był jak tykająca bomba!
8.06.2017 przeszedł w trybie pilnym operację usunięcia tętniaka. Tym razem baliśmy się jeszcze bardziej, ryzyko operacji było dużo większe niż poprzednio… Operacja trwała wiele godzin. Doszło do obrzęku płuc, Noel przez tydzień leżał z otwartym mostkiem, był w głębokiej śpiączce. Synek do dziś nie odzyskał swojego oddechu, cały czas jest podłączony do respiratora, który za niego oddycha. Jego stan jest bardzo poważny z powodu niewydolności serca.
Szukamy dla niego ratunku!
Wielokrotne próby odłączenia od respiratora nie przyniosły skutku, a lekarze nie bardzo mają plan na leczenie naszego synka. Proponują kardiologiczne poszerzenie zwężonych tętnic, natomiast docelowej operacji kardiochirurgicznej nie chcą się podjąć z uwagi na jego ciężki stan i złożoność wady. Czujemy, że musimy szukać dla niego ratunku gdzie indziej, w klinice, która ma opracowaną procedurę na leczenie podobnych wad. My po prostu nie możemy stracić naszego ukochanego synka! Tym bardziej, że po Noelu na pierwszy rzut oka nie widać tak poważnej choroby – mimo podłączonej aparatury znowu stał się bardzo kontaktowy, śmieje się i bawi się z nami.
Prof. Adriano Carotti ze Szpitala Dzieciątka Jezus w Rzymie, z którym się skontaktowaliśmy, dał nam nadzieję i chce się podjąć operacji naszego dziecka, opracował już plan leczenia. Koszt operacji to 40 tys. euro (160 tys. zł), a transportu medycznego dodatkowe 73 tys. zł. W sumie potrzebujemy ponad 263 tys. zł, by Noel mógł żyć. Bez Was nie damy rady zebrać takiej kwoty, z całego serca prosimy o pomoc!
Lavdie i Kamil, rodzice Noela
Opinie
Na razie nie ma słów wsparcia.